Dziewiąty
/śladami reportażu magicznego/
17 Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów.
Zwycięzcy dam manny ukrytej
i dam mu biały kamyk,
a na kamyku wypisane imię nowe,
którego nikt nie zna oprócz tego, kto [je] otrzymuje.
(Ap 2, 17)
Obietnica spełniona. Huśtawka na Zastawiu jeszcze mnie unosi i coś w lekkim powiewie ogarnia zewsząd wszystkich tutaj się krzątających. Patrzę na niebo, bo zapowiadali deszcz, ale będzie tak, jeśli i ta środa szesnastego znów nas zaskoczy. Lipiec. Już miesiąc temu wszystko zakwitło i kąpałam się w zapachach, śmiechu, który tu wrócił, zaczepkach i odpowiedziach, czubiących się sprzeczkach. Cierpliwie się odnaleźli H. i T. Żadnej pracy i życia już się nie boją.
Wyjmuję z torebki pudełko po obrączkach. Obietnica, że po mnie przyjdziesz, gdy będziemy gotowi. Po nich mam Cię poznać. Zostawiłam też coś dla siebie. Dwa kamyki w kształcie łzy. Fioletowe, identyczne, prezenty od Twojej mamy chrzestnej. Lipiec zeszłego roku pamiętał ich ciężar na szyjach. Naszym potem i upałem przetarł rzemyki i rozerwał nas, oddzielił. Znalazłam je w grudniu, sprzątając. Jeden – niezmieniony. Drugi – pokrył się cały białymi plamkami. Jesteś zwycięzcą? Jak Ci teraz na imię?
Odwiedzam miejsca, słucham i patrzę – życie toczy się dalej. Prowadzę rejestr pocieszeń i słów: „Jeszcze kogoś poznasz. Całe życie przed Tobą!”. Śmieją się z nich głośno blade kosmyki na skroni, prześwity. Usuwam je dyskretnie już trzeci miesiąc, boli. I patrzę na dwie fioletowe przewieszki, rok temu identyczne. Jedna z nich dostrzegła zmianę. Czy wiesz, że miasta już szykują się do jesieni z Tobą? Życie toczy się dalej.
Rozpadły się korale, które mi dałeś, Twój komputer wciąż się wyłączał, odmawiał współpracy. Przed wyjazdem do Zamościa poszłam na chwilę jeszcze o coś Cię spytać. Deszcz znów zaskoczył i uciekając z cmentarza, zgubiłam czarny sweter. „Mariusz zabrał Ci żałobę” – usłyszałam później od jednej z kobiet Twojego życia. Jak bardzo chcesz, bym pamiętała? Jak bardzo chcesz, bym nie…? Zadzieram głowę na huśtawce, która ma dobrą pamięć. Nie do wiary. Od kiedy mieszkają tu jaskółki? T. i H. nie wiedzą. No tak, wśród roślin, zwierząt, życia po co na siłę doszukiwać się znaczeń.
Dziewiąty miesiąc. Nic więcej nie muszę mówić, potrzeba mi tylko uszu do słuchania. W dziewiątym miesiącu coś musi się narodzić.
brzydka postać na k
sezon kartoflany
stoję na moście patrząc na rzekę
robi mi się niedobrze od przepływającej wody
w karabinie, z którego strzelam do lusterka
zamontowano zamek samopowrotny
nieprawda! zamek sam nie może do siebie wracać
robi to tylko morderca na miejscu przestępstwa
spotykamy się w pokoju wynajmowanym na godziny
mamy wtedy w pigułce miłość, dom i rodzinę
i to nic, że kiedy schodzisz ze sceny
pustka zieje za tobą, jak stary marynarz za oceanem
w pustym mieszkaniu, wśród pustych butelek
zostaje refleks słońca na ścianie
nie masz siły choćby na jeden krok,
by pójść w stronę jego źródła
jeszcze przez chwilę zatrzymam nasze zdjęcia w telefonie
dojrzeją do wykasowania, kiedy demencja wyda żniwo
nie rozpoznam twojej twarzy, bo nawet moja wyda się obca
Mariusz Kargul